Baner logo strony

Luźne Gacie Bez Suwaka - złombol

"Najlepsze podróże zaczynają się z pełnym bakiem i otwartym umysłem."

Kiczera, Góra Żar

Kiczera, Góra Żar

Jeśli podoba Ci się ten artykuł prosimy o udostępnienie :)

Ten tekst przeczytasz w 5 min.

od siebie słów kilka

Kiczera (831 m) to jedno z tych miejsc w Beskidzie Małym, które potrafi zaskoczyć. Spodziewaliśmy się przyjemnej, choć niezbyt wymagającej trasy, a dostaliśmy widokowy spektakl na całą okolicę – od Bukowskiego Gronia (767 m) po zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej na Górze Żar (761 m). Pogoda wyjątkowo dopisała, choć im wyżej, tym bardziej wiało – co skutecznie skróciło nasze biesiadowanie na szczycie. Cała trasa miała około 14 km, prowadziła przez Przełęcz Isepnicką (700 m) i była świetną okazją do poznania mniej zatłoczonych zakątków tego pasma. Kiczera zaskoczyła nas bardziej niż sama Góra Żar, a to już coś!

Krótki opis naszej trasy

Dzień zapowiadał się świetnie – słońce, temperatura w okolicach 10 stopni, czyli idealnie na dłuższy spacer po górach. Mieliśmy przygotowane dwa warianty. Pierwszy to Kiczera i Góra Żar, oraz drugi tylko Góra Żar. Decydować mieliśmy na Przełęczy Isepnickiej w zależności od pogody i sił jakie będziemy mieli. 🙂

Międzybrodzie Żywieckie – Przełęcz Isepnicka

Wyruszyliśmy z centrum Międzybrodzia Żywieckiego, idąc początkowo wzdłuż ulicy Beskidzkiej. Szlak zielony prowadził nas następnie ulicą Kosarzyską – tu asfalt jeszcze się trzymał, ale nachylenie rosło z każdym krokiem. Z widokami na razie było słabo, ale za to idzie się spokojnie, bez tłumów.

Po około kilometrze wkraczamy na prawdziwą leśną ścieżkę. Tu zaczyna się magia – szlak biegnie wzdłuż strumienia, otoczony jest pięknym lasem, a klimat robi się prawie sielankowy. Po drodze mijamy źródełko Księdza Józefa, gdzie – jak głosi lokalna legenda – można się napić wody o uzdrawiających właściwościach. Są też dwie altanki, które kusiły, by usiąść i chwilę odsapnąć.

Szlak stopniowo robi się bardziej stromy, ale nie jest tragicznie. Po mniej więcej półtorej godziny marszu osiągamy Przełęcz Isepnicką (700 m). I tutaj niespodzianka – na szlaku pojawił się śnieg. Może nie w ilościach tatrzańskich, ale jednak wystarczająco, by zrobić wrażenie.

Przełęcz Isepnicka – Kiczera

Na przełęczy odbijamy w żółty szlak, który prowadzi już bezpośrednio na Kiczerę. Ten fragment jest znacznie bardziej wymagający – ścieżka jest wąska, pełna kamieni i sporych nachyleń. Choć do przejścia tylko około pół godziny, to momentami trzeba było się naprawdę skoncentrować, żeby nie skręcić kostki.

Szczyt Kiczery (831 m) wynagradza cały trud. Widoki są znakomite – widać Palenicę (686 m), Bukowski Groń (767 m), Trzonkę (729 m), a także Czupel (933 m) i Rogacz (898 m) po drugiej stronie doliny. Do tego przygotowana tam wiata z miejscem na ognisko i kilka ławek sprawiają, że jest tu bardzo przytulnie. Tu postanowiliśmy odpocząć i zjeść coś zregenerować siły. Wypiliśmy także ciepłą herbatkę i przez chwilę cieszyliśmy się ciszą.

Ale tylko chwilę – wiatr na szczycie był na tyle mocny, że długo posiedzieć się nie dało. Ruszyliśmy więc w stronę znanej nam już Góry Żar.

Kiczera – Góra Żar

Zejście z Kiczery czerwonym szlakiem to prawdziwa przyjemność – nie tylko dlatego, że prowadzi w dół, ale też z powodu fantastycznych panoram. Widać zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej, Czupel (933 m), Rogacz (898 m), a dalej nawet pasma Beskidu Śląskiego i Kotlinę Żywiecką.

Tuż pod szczytem są kolejne ławeczki – nie wiedzieliśmy, że takie cuda czekają po tej stronie góry. I – co ciekawe – nie wiało tam już tak mocno, więc przez chwilę było nawet przyjemnie ciepło. Ale nie zatrzymywaliśmy się długo – plan zakładał dotarcie na Górę Żar, więc ruszyliśmy dalej.

Gdy wróciliśmy na zielony szlak wzdłuż zbiornika elektrowni, teren zrobił się znajomy. Szlak prowadzi już niemal cały czas w dół i nie sprawia większych trudności. Z Kiczery do Góry Żar dotarliśmy w około 40 minut, a droga minęła nam szybko.

Na szczycie Góry Żar, choć nie działała jeszcze kolejka, było już kilka osób. Skorzystaliśmy z okazji, wypiliśmy piwko i zaczęliśmy schodzić na dół.

Góra Żar – Międzybrodzie Żywieckie

Na deser zostawiliśmy sobie najłatwiejszy wariant zejścia – asfaltową ulicę Górską. Ten sześciokilometrowy odcinek prowadzi wyłącznie w dół, więc szło się niemal jak na skrzydłach. Im bliżej centrum, tym bardziej cywilizacja zaczynała wracać do gry – pojawiły się chodniki i coraz więcej domków.

Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy drewnianej dzwonnicy – taki lokalny akcent warty uwagi. Trasa była długa, ale bardzo urozmaicona i nie nudziła się ani przez chwilę.

Podsumowanie i parkowanie

Nasza wycieczka na Kiczerę (831 m) to był totalny strzał w dziesiątkę. Nie spodziewaliśmy się tak dobrych widoków i tak małej liczby ludzi na szlaku. Do tego pogoda trafiła się niemal idealna – może poza lekkim chłodem i wiatrem na górze. Ale dzięki temu mogliśmy rozłożyć się na szczycie w zupełnej ciszy :).

Góra Żar (761 m) to oczywiście klasyk, ale tym razem to Kiczera ukradła cały show. Widok z niej naprawdę nas zaskoczył – w pozytywnym sensie. Trasa miała około 14 km, prowadziła przez Przełęcz Isepnicką (700 m) i w większości była bardzo dobrze oznaczona i niezbyt wymagająca. No, może poza kilkoma kamienistymi fragmentami, ale dało się to przeżyć.

Zdecydowanie polecamy ten kierunek każdemu, kto szuka czegoś spokojniejszego niż tłumy na Żarze. Trasa nie jest banalna, ale też nie wymaga żelaznej kondycji – wystarczy chęć i dobre buty.

Samochód zostawiliśmy w centrum Międzybrodzia Żywieckiego, przy małym centrum handlowym. Parking jest darmowy i – co ważne – ma sporo miejsc. To dobry punkt startowy, zwłaszcza że można wrócić na nogach prosto do auta.

trasa

Galeria zdjęć z wyjazdu

Może zainteresuje Cię również


Jeśli podoba Ci się ten artykuł prosimy o udostępnienie :)

Polityka prywatności   /   ZLOMBOL OFFICIAL  /   EUVIC  /   SAIMON-DESIGN  /   INDEX   /   KONTAKT


Theme by Anders Norén Improoved by Saimon-Design::Software

© 2018-2025 Jesteśmy u Celu

-