Ten tekst przeczytasz w 4 min.
od siebie słów kilka
Lewada Nova i Moinho to pierwszy kontakt z tymi ścieżkami pieszymi na Maderze. Więcej o systemie lewad możecie przeczytać na stronie o Maderze. Obie lewady biegną nad doliną rzeki Ribeira da Ponta do Sol i są niemal równoległe do siebie. Obie lewady znajdują się w południowo zachodniej części wyspy, w okolicach miasteczka Ponta do Sol. To jedno z najbardziej słonecznych miejsc na całej Maderze, stąd też nazwa – dosłownie „punkt słońca”
Choć nie są to najpopularniejsze szlaki i nie znajdziemy ich w pierwszym rzędzie przewodnikowych hitów, to oferują wyjątkowe połączenie dzikiej natury, imponujących widoków i kilku wodospadowych niespodzianek. Dodatkowo nie wymagają specjalnych przygotowań ani opłat, co czyni je świetnym wyborem na półdniową wyprawę. Pogoda dopisała, trasa okazała się bardzo urozmaicona, a przyroda zachwyciła nas od pierwszych metrów. Jeśli ktoś chce zobaczyć Maderę poza głównym turystycznym nurtem – to idealne miejsce na początek.
Krótki opis naszej trasy
Plan i warunki
Plan był prosty – przejść Lewadą Nova z Ponta do Sol do wodospadu Cascada Nova i wodospadu Anny, a potem wrócić Lewadą do Moinho. Pogoda na Maderze dopisała: ciepło, ale nie upalnie, sporo słońca i tylko symboliczne chmurki. Całość miała zamknąć się w 8 km. Trasa zapowiadała się malowniczo – i taka była.
Odcinek wzdłuż Lewady Nova
Wejście na Lewadę Nova znajduje się przy ulicy Estrada Nova da Lombada. Można je łatwo przegapić – wchodzi się niemal jak na czyjeś podwórko. Lewada wygląda na świeżo odnowioną, cały czas idzie się betonowym gzymsem wzdłuż kanału. Ścieżka miejscami biegnie przy urwisku, więc trzeba zachować uwagę. Brak barierek i wąskie przejścia sprawiają, że mijanie się z innymi turystami bywa sportem ekstremalnym. Widoki na dolinę Ribeira da Ponta do Sol są jednak warte każdej ostrożności. Zbocza są odsłonięte, pełne tarasów uprawnych i poletkowych łąk, co zapewnia nieprzerwaną panoramę. W połowie trasy mijamy wysoki wodospad i dolną stację opuszczonej kolejki linowej. To świetne miejsce na przerwę, z którego skorzystaliśmy. Potem ścieżka prowadzi przez tunel do samej kaskady Cascada Nova. Ten wodospad to absolutny hit tej trasy. Za wodospadem schodzimy w dół do Wodospadu Anny i zaczynamy powrót.
Powrót wzdłuż Levada do Moinho
Przy wodospadzie Anny zrobiliśmy postój, a potem ruszyliśmy ścieżką Levada do Moinho. Ta lewada to zupełnie inna bajka – zacieniona, dzika, miejscami jak dżungla. Zamiast betonu – ubita ziemia i mnóstwo roślinności. Mimo leśnego charakteru trasy, pojawiają się punkty widokowe na dolinę. Mniej więcej w połowie natrafiamy na wodospad utworzony przez jaz, którego krawędzią trzeba przejść – niewielka adrenalinka gwarantowana. Dalej jest miejsce z ławkami, ale tym razem zajęte, więc ruszamy dalej. Po drodze mijamy kilka kolejnych kaskad, które śmiało leją się na ścieżkę, więc trzeba liczyć się z niewielkim prysznicem. Końcówka trasy to spektakularny widok na ocean i pola bananowe. Wychodzimy przy Travessa das Pedras, a potem wracamy stromo pod górę asfaltem do auta.
Podsumowanie i parkowanie
Lewada Nova i Levada do Moinho były naszym pierwszym spotkaniem z tym słynnym maderskim wynalazkiem – i od razu wysoko zawiesiły poprzeczkę. Choć to szlaki darmowe i rzadziej opisywane, zaskoczyły nas absolutnie wszystkim: wodospadami, klifami, prześwitami na ocean, no i tym jak bardzo natura tu rządzi. Betonowy gzyms Lewady Nova bywa miejscami wymagający – zwłaszcza gdy trzeba się minąć z kimś bardziej nerwowym – ale warto. Levada do Moinho to z kolei chill-out leśny, z kilkoma prysznicami gratis. Obie trasy razem to świetna pętla – zróżnicowana, piękna, niezbyt długa. Całość zajęła nam kilka godzin z postojami i zdjęciami, ale ani przez moment się nie nudziliśmy.
A parkowanie? No cóż – to Madera. Parkingów dedykowanych brak. Najlepiej zostawić auto przy Estrada Nova da Lombada. Jest wąsko, więc trzeba się przytulić do płotu lokalnych mieszkańców. Ale jak się uda – dalej już tylko przyjemność.